Gdy wraca do Ciebie to, z czym miałeś nadzieję, że się już uporałeś, nie możesz w to uwierzyć. Kaja też nie mogła. Znowu podniósł na nią rękę. Przecież obiecał, przecież się leczył. Jak to możliwe? Złość z resztkami uczuć mieszała się jej w głowie. Tak bardzo bolała świadomość, że znowu została ofiarą.
Ale czy Darek rzeczywiście był katem? Czy z premedytacją skrzywdził swoją dziewczynę? Może nie mógł postąpić inaczej?
Rozczarowanie, ucieczka, porwanie, erotyczny taniec, przymus, walka, mafia…
Dynamiczna akcja i nieprzewidywalne wątki zabarwione specyficznym poczuciem humoru, dzięki któremu niejednokrotnie parskniesz śmiechem…
I w tym wszystkim miłość. Czy dozgonna? Czy nieskażona? Czy niezwyciężona? Czy bezcenna?
Kontrowersyjne wydarzenia wywołają w Tobie pełną gamę uczuć. Nie grozi Ci jedynie obojętność…
Sprawdź, jakie jest Twoje zdanie na ten temat.
Fotoreporter Darek Łozowski podczas ataku zazdrości uderza swoją dziewczynę Kaję. Poszkodowana wykorzystuje chwilę nieuwagi, ucieka do najbliższej przyjaciółki Mai i zamieszkuje u niej, po czym zrywa z Darkiem. Kobiety po przeprowadzeniu rekonesansu dochodzą do wniosku, że Darek zaginął i miało to związek z jego pracą. Analizując sytuację, Kaja przypomina sobie wydarzenie, którego kiedyś oboje byli świadkami. Sama odebrała je jako odmianę zdziczałego seksu, ale zaczyna się zastanawiać…
Trzask drzwi zewnętrznych pobudził mnie do działania. Zerwałam się z łóżka. Miałam na sobie tylko letnią piżamę, więc z mojego pięknego, seledynowego fotela w locie zgarnęłam wczorajsze ubrania. Wypadłam z sypialni, złapałam buty, klucze do samochodu i zbiegłam po schodach. Jak dobrze, że wczoraj zaparkowałam na tyłach domu. Wnet zorientowałam się, że telefon został w sypialni. Wahałam się przez ułamek sekundy: wracać, uciekać, wracać, uciekać? Wróciłam. Komórka leżała na mojej szafce nocnej. Złapałam ją w biegu i już dotykając klamki drzwi na korytarz, w ostatniej chwili dostrzegłam leżące na łóżku zdjęcie – to zdjęcie, to pieprzone zdjęcie. Chwyciłam je i lotem błyskawicy zbiegłam po schodach. Pokonałam korytarz, kuchnię, drzwi do ogrodu i wyskoczyłam na zewnątrz domu. Sprint do samochodu, kluczyki, stacyjka i myśl: „oby nie było jak na amerykańskich filmach…”.
– Odpal, proszę – powiedziałam sama do siebie błagalnym głosem. Jak zwykle odpalił już po pierwszym przekręceniu kluczyka. – Ufff…
Od razu wiedziałam, w którym kierunku mam się udać.